Moja mama (73l.) ma ewidentne początki Altzheimera... opisane przez Was w wielu postach... Jak tylko zaczynamy z siostrą czy tatą wspominać, że "może jednak powinniśmy mamo coś z tym zrobić, bo patrz... jest tak i tak...", to zaczyna krzyczeć, że wariatkę z niej chcemy zrobić....
A chyba na tym etapie dałoby się choć spróbować wkroczyć z lekami...
Mam zawsze była apodyktyczna, zawsze wszystkim dyrygowała i miała rację... Dziś to zostało, ale w zasadzie - tylko z nazwy... - bo już ani świadomość pełnej, ani racji... tylko jak ją przekonać, że my się o nią martwimy i chcemy pomóc...
może macie jakieś doświadczenie w tym temacie... Lekarz neurolog zapytany przez mnie o to powiedział, że na siłę nic nie zwojujemy... A może jednak???